26 lutego 2010

Białe lilie


To aktualnie moje ulubione kwiaty. Piszę aktualnie, ponieważ to się zmienia. Kiedyś lubiłam róże, kiedy indziej anemony, miałam okres na frezje.. 
Niezmiennie lubię bez i konwalie, nie cierpię żonkili i storczyków ciętych.
Lilie lubię najbardziej w pąkach. Wczoraj, kiedy dostałam je od męża, były dokładnie takie: wszystkie w pączuchach - dzisiaj pysznią się białymi kwiatami. 
Tak lubię kwiatki bez okazji, bo okazji nie było, może trochę to staroświeckie, ale tak właśnie mam.. Kocham to i już :)



Posted by Picasa

22 lutego 2010

Kacperkowy Króliczek





Posted by PicasaJasiu ma już swojego króliczka, teraz przyszła kolej na Kacperka - powstał więc taki trochę "niedorosły", ale za to bardziej dopracowany Kacperkowy przytulak. Jest bardziej miękki niż poprzednie i przez to idealny do spania i tulenia. I proporcje MA! Jasiu już zamówił następnego, bo ten poprzedni, jeansowy:
-"jakieś takie nogi ma jakby chore, mama, co? "-
Mama rację przyznaje, bo to było pierwsze modełko i trochę przychude te nóżki wyszły. Ale ten za to jest jak należy. Moje dzieci zauważyły jeszcze, że brakuje im ogonków. Tak więc trzeba jeszcze i to naprawić i wtedy już będzie caaałkiem w porządku:)
Moje hiacynty załapały się jeszcze przed całkowitym przekwitnięciem na sesję, a w sypialni "dojrzewają" następne - białe dla odmiany.
Dzisiaj, zainspirowana kwiatkami u Kasandry, postanowiłam także skorzystać z "przepisu" Looki i mam w planach szycie. Idę szperać w poszukiwaniu materiałów.. wiosennych rzecz jasna! Słońca Wam życzę i sobie, niech przegania te resztki zimy - a sioo!!

21 lutego 2010

Wracam

Tak to czasem bywa, że przeróżne okoliczności wpływają na nasze codzienne życie. Ostatni czas nie jest dla mnie i mojej rodziny zbyt łaskawy. Choroba bliskiej osoby to choroba wszystkich, którzy ją kochają.. trwoga, niepewność i smutek to jedne z najczęściej towarzyszących nam wtedy uczuć. Każdy dzwonek telefonu powoduje szalone bicie serca. 
Wprowadziłam trochę wiosny do domu.. są i hiacynty, i tulipany, i nowy wystrój sypialni.. i desery prawdziwie wiosenne, ale nie mam siły fotografować ani  pisać. 
Podziwiam i czytam  Was, kochane moje blogowe Wiosenki. Jak miło, że u Was tak optymistycznie w sercach :) Mimo, że zniknęłam  na jakiś czas, zaglądałam do Was wieczorami. Jestem pod wrażeniem sukcesu Asi (mówię  tu o artykule w mojej ulubionej Werandzie Country), jej przecudnych wytworów - kurek, kogutów, nawet w różowych majtach. Zaglądam z przyjemnością do Ani Koniecznej, do Monisi  od króliczków i do Doris.  Wpadam do Magodowych kózek i Buby, śledzę niecierpliwie postępy w budowie bojkowskiej chaty, zachwycam się gęsimi jajami Penelopy, przechadzam się po jagodowym zagajniku... ach... wszędzie wiosna. I w Zakamarku Dziecię się narodziło.. Wszystkie jesteście wspaniałe i dziękuję Wam za tą odrobinę radości jaką swoimi postami wnosicie w moje ostatnie szarości.
Postaram się też trochę tej wiosny wpleść do mojego bloga. Na razie zdjęcie zimowe, odzwierciedlające  stan mojego ducha, aczkolwiek uważam, że piękne.. Także, tak jak wiele z Was ,oczekuję z niecierpliwością pierwszych oznak zbliżającej się wiosny i tęsknię do porannej kawy na tarasie..