31 sierpnia 2009

Nie ma grzybków..

ale za to są nalewki.. na razie dojrzewają w towarzystwie ziół (i w środku słoja i obok) i owoców, później będą nabierały mocy sprawczej już same. 
Dynie pysznią się w koszach przed domem, i tak, jak obiecałam zamieszczam zdjęcie

 
słyszałam, że mogą stać tak przez całą zimę nie nadgryzione zębem czasu  ale nie chce mi się w to wierzyć.. może któraś z Was posiada taką wiedzę i mogłaby mnie oświecić. Bardzo proszę:)
Jutro Wielki Dzień. Idziemy do szkoły, lecz nie mogę powiedzieć, aby moje Dziecię było z tego powodu szczęśliwe. Nie dziwię się - pogoda jak marzenie, można całe dnie spędzać na dworze, i słodko Nicnierobić...
Idę zagniatać chlebek

30 sierpnia 2009

Poleniuchowano...

Mijający weekend zaowocował nowym doswiadczeniem dla mnie - złowiłam wieeelką rybę, której nie sfotografowałam (przecież ciagnęłam, jak miałam jeszcze trzymać aparat!!). Ryba okazała się gatunkiem mi nieznanym, chociaż gdybym miała obstawiać byłby to karp. Moi chłopcy lepiej się znają:
"Mama... no nie widzisz... przecież to nie żaden kaaaarp"
Nie dyskutuję więc, ale co złowiłam, to złowiłam, po czym wypuściłam i następnie dotarło do mnie, że zostawiłam jej w paszczy haczyk. Mam nadzieję, że jakoś przeżyje.. do dziś nie wypłynęła więc jest nadzieja.
Dynie rosną.. nie mogłam oprzeć się pokusie i zerwałam trochę do koszyka. Jutro pokażę. Na razie jedna.
 
Tutaj sobie rosną. Okrywają ziemiankę puszyście
 
 Znalazłam też dzisiaj stare krzesło w szopie. Będzie "się robić", gdy tylko znajdę czas. Idę poczytać. Dobranoc

27 sierpnia 2009

Pachniało..

Wczoraj pojechałam do Beatki po zaczyn. Obiecywała mi go już od tygodnia, więc w  końcu się stało:). Chlebek upieczony, przepyszny.. zaczyn leży w lodówce i czeka na pojutrze.. zakupiłam dzisiaj wszystkie możliwe rodzaje mąki: żytnią, razową. orkiszową (alle cena!!!), graham, i ziarna wszelkie. Wczoraj oprócz tego zdarzyło się coś jeszcze. Przybłąkał się do nas kociak. Słyszeliśmy go od przedwczoraj wieczorem, jak miauczał na polu naprzeciwko ale jakoś się tym niespecjalnie przejęłam, tym bardziej, że nie lubię kotów a co gorsza mam na nie alergię. Mój alergolog by się przeżegnał.. Został więc Kitek kotkiem podwórkowym i jest na etapie układania sobie stosunków z Debrą, naszą suczką. Mają dokładnie taki sam kolor, więc pasują do siebie idealnie chociaż pod tym względem.. Mój wyjazd do miasta zakończył się dzisiaj wizytą w  sklepie zoologicznym. Nabyłam obróżkę z breloczkiem do którego włożyłam karteczkę z numerem telefonu. Chyba polubiłam Kitka.. ale lubię tylko jego jednego - innych kotów nie..;)

25 sierpnia 2009

Tak więc zaczynam od nowa.. Przeniosłam się tutaj, ponieważ dodając komentarze do blogów koleżanek czułam się niejako wyobcowana.. To tak, jakbym przyszła na wesele w trampkach.. coś "nie halo", jak zwykła mawiać nasza koleżanka. Dziękuję Ci kochana wierna Doris za chęć pomocy:) Jestem z siebie dumna, ponieważ poradziłam sobie sama. Żadne moje dziecię nie jest jeszcze na tyle kompatybilne z komputerem aby zdradzić mi tajniki zakładania blogów. Ale gdybym chciała pograć w jakąś ciekawą grę, szybciutko by się znalazło coś w sieci..;)
"Chcesz mama zobaczyć superową grę ze Spider-Manem?? "
Pozdrawiam wszystkie moje czytelniczki (oprócz mojego M nie znam innego czytelnika płci przeciwnej), poprzednie i przyszłe, życząc miłej nocy i udaję się w objęcia Morfeusza, bo czas już ku temu najwyższy :)