Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje... Mam wrażenie, że z niczym nie nadążam. Miałam tyle planów na minione dni i tylko niektóre z nich udało mi się zrealizować. Mój dom nadal nieudekorowany, tylko lampki wiszą nad oknami które są czyste i ubrane w pachnące, poprasowane zasłony i gdzieniegdzie firanki. Gdzieniegdzie, bo ja raczej firanek nie lubię - zasłaniają mi świat..
Póki co pochwalę się kilkoma wytworami z ostatnich dni oraz znaleziskiem, którego dokonał Pan Grześ na strychu w Starym Domu. To jedno z trzech znalezisk.. dzisiaj pokażę jedno, a resztę zostawię sobie na później :)
Oto ono - ciekawe czy wiecie co to jest?
Specjalnie nie czyściłam, żeby było "efektowniej". Zamierzam to cudo trochę pobielić.
A to parę moich prac:
Te, można powiedzieć, są juz skończone, a na finalne lakierowanie, koronki, tasiemki i zawieszki
czekają następne:
Cały regał "surowca" czeka spokojnie na swoją kolej ..
A na moim stole w pracowni, jak zwykle panuje ład i porządek, żebym przypadkiem czegoś nie zawieruszyła, bo a nuż okaże się potrzebne.. ;) Jak mnie nie ma, to mnie nie ma, a jak już jestem, to widzicie - dwa posty na raz :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego oczekiwania,
wydajnej pracy i radości w sercach.
moze to jakis ptasi domek ????? a kto powiedzial ze trzeba miec wszystko do swiat przygotowane juz m-c wczesniej :) :)
OdpowiedzUsuńMiesiąc jak miesiąc ale tydzień???
OdpowiedzUsuńprześliczny i przeapetyczny piernikowy chustecznik...
OdpowiedzUsuńa i lampion klimatyczny...
ach, westchnęło mi się z lubości ;)
bardzo tu przyjemnie u Ciebie,aż ciekawa jestem, co jeszcze masz w blogu,
idę pomyszkować...
pozdrawiam serdecznie